Skoro wiosna to trochę koloru by się przydało...
ja to mam takie skrajności najchętniej to wybieram czerń choć jak myślę o kolorze to ostatnio żółty i różowy jakoś tak mnie pociąga....
Pozostając pod wrażeniem koloru żółtego który zresztą jak dla mnie idealne pasuje do wiosny, zakupiłam w pewnym sklepie na B za groszowe pieniążki dwie nowe poszeweczki. Zrobiłam sobie także żółty plakacik który wędruje po całym salonie.
A poduszki pozują na Konstancjowym krześle i z jej nowymi butami.
A to już wypociny moich rąk i bibułkowy wianek na dzień wiosny dla córci...
Wiosennie Was pozdrawiam:)
Aga