Muszę to napisać...choć dla mnie to takie osobiste.
Czekając na mojego J: gotowałam na jutro obiadek, przeglądałam internet w poszukiwaniu fajnych obrazków do decu, lakierowałam półkę i wsporniki które kończę do kuchni i jeszcze słuchając rumby i "czaczy" ćwiczyłam kroki...bo jutro druga lekcja taneczna. Napisałam to wszystko mojemu Mężusiowi a On mi na to: SZALONA... Uśmiechnęłam się, poczułam że żyję, dostałam energii...śmigam, brum brum cza-cza- cza...to są takie małe elementy mojego życia, które tworzą całość barwną i tajemniczą...a teraz znikam, bo trzeba to wszystko skończyć.Pa
Widzę, że z pasją weszłaś w nowy rok :) i dobrze i byle tak dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Widzę, że nie tylko początki blogowania i decoupage nas łączą. Jeszcze taniec i to, co najważniejsze chyba... robienie dziesięciu rzeczy na raz :). Czasem ze szkodą dla obiadu, ale co tam! Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń