Dojść do Pełni... czyli o dniu codziennym i świątecznym, o Rodzince i tradycjach, o bieganiu i tańcu, o decu i innych twórczościach, o radościach i smutkach, o pięknie wokół mnie!
poniedziałek, 8 lutego 2010
Dżem wspomnień
Znacie to...wstajesz rano i wiesz, że musisz to zrobić!!!Ja musiałam zrobić dżem...a raczej miałam nieodpartą ochotę go zjeść. A chodzi nie o zwykły dżemowo-sklepowy towar, tylko ten który pochłaniałam podczas mojego (dawno temu) długiego pobytu na Wyspach. Dżem pomarańczowy. Słodko- gorzki!!!Bajka smaku!!!Zabrałam się do dzieła, biegiem na ryneczek: pomarańcze, cytryny, grejpfrut - są, cukier - jest, słoiki- są. I tak mogę powiedzieć,że będę robić dżemiczek po kres mych sił. Jak na pierwszy w moim życiu własnoręcznie przyrządzony Dżem - jest pycha!!!!I zbliżony do smaku mych angielskich wspomnień. Ale się cieszę!!!A najbardziej raduje widok mojej rodzinki pałaszującej go z rozkoszą. Mężus powiedział, że weźmie go sobie na daleką drogę, która Go niebawem czeka...Słodko pozdrawiam:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mówisz- masz!Widzę, że łapiesz swoje pomysły za kołnierz i od razu realizujesz! Wygląda smakowicie zwłaszcza w tych słonecznych czapeczkach.Zapisuję się na jeden słoiczek do degustacji!Serio-serio!
OdpowiedzUsuńFajnie aguś, ja zabieram sie za zrobienie podobnego dżemu ale ciagle mi cos staje na drodze, ale któregoś dnia wstane i zrobie GO! ;)
OdpowiedzUsuńUściski
Ja zawsze mówię,że najlepiej smakuje wszystko to co robimy sami.Może to kwestia uczuć jakie wkładamy w szykowanie.Jak jestem zła to nic nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńMiłego Tygodnia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń