Dojść do Pełni... czyli o dniu codziennym i świątecznym, o Rodzince i tradycjach, o bieganiu i tańcu, o decu i innych twórczościach, o radościach i smutkach, o pięknie wokół mnie!

piątek, 12 lutego 2010

dziecko i matka

Tekst dla matek ze stażem od 3 lat w górę!!!!

Dopiero doświadczam i wciąż się dziwię (jako, że to moje pierwsze Dziecko) jak tak mała krucha, delikatna, wrażliwa, czuła, emocjonalna istotka może stać się potworem, żmija, histeryczką, brąchaczką. Jak w jednej chwili mam tylko ochotę ...poćwiartować, posolić, i do lodówki!!!Jak własne Dziecko mnie wkur...!!!. Jest źródłem emocjonalnego rozdarcia i chaosu.

Piękny dzionek, śnieżek prószy...
Jadąc po Młodą do przedszkolka myślę sobie: pójdziemy na sanki.
Wchodzę do przedszkola, naleśniczki na obiad - czytam.
Myślę: super, Kosia je uwielbia.
Odbieram Ją z sali : przybiega uśmiechnięta, dostaję buziaka i "motylka oczkowego".
Śmiejemy się i pędem do szatni.
Mówię: Kosiaku, usiądź i ściągnij kapciuszki...
Ona : Nie! Mamka ma mi ściągnąć
Ja: Nie, Kosiaku proszę ściągnij sama (potrafi to zrobić)
Ona : Nie mamka!!! ...
i już nie jest kolorowo...już wiem, że na sanki nie pójdziemy. Wiem, że muszę Dziecku dać poczucie bezpieczeństwa i być rodzicem który zna swoje granice, które są czytelne dla Dziecka, zawsze takie same. Stałość!!!
I tak przez prawie godzinę każda z nas ma inne zdanie i każda przy swoim przystaję. Ona wściekła, zapłakana, tupiąca, wątpiąca, krzycząca. Ja spokojna, opanowana, pewna, czekająca.
Po złości Dziecko złagodniało, zrozumiało, przyszła usiadła na kolana i ściągnęła kapcie ubrała kozaki...wzięła mnie za rękę.
Jak wyszłyśmy z przedszkola powiedziała: mama uważaj, bo śnieg pada, nie wywróć się...
Piękny dzionek, śnieżek prószy...
Jestem dumna, że wytrzymałam choć w środku targały mną wichury emocjonalne: od łez po krzyk. I długo jeszcze ten stan się we mnie utrzymywał. To ja rodzic jestem filarem, oparciem dziecięcego świata emocji a szczególnie tych skonfundowanych. Dla mnie to ważne, że moje Dziecko robiąc taką jazdę wie, że i tak ją Kocham i przez takie zachowanie jej nie odrzucam.

Zatem rodzice:

"Dzieci - to przyszli ludzie. Więc dopiero będą, więc jakby ich jeszcze nie było. A przecież jesteśmy: żyjemy, czujemy, cierpimy."

Janusz Korczak - Szare dni, Pisma wybrane t. III Warszawa 1978 s.403

To miałam ochotę posłuchać...

http://www.youtube.com/watch?v=lJDSXgA3ne4


3 komentarze:

  1. Ha, ha - Aga,nie chce cie pocieszać ale to dopiero początek :) Ja ma 13-letni matczyny staż, ale tak naprawdę walczę od 11 - czyli odkąd mój młodszy się urodził; czytam Twój post i jakbym sama pisała - dzisiaj dokładnie w ten sam sposób zrezygnowałam z wizyty na lodach w jego ulubionej kawiarni (na dobry początek ferii):)) i o ile tupanie w szatni jest niegroźne, to wczoraj w geście protestu mój uparciuch przesiedział pół godziny na mrozie na zaspie śniegu, obawiam się, że za parę lat może być groźnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja coprawda jeszcze matką nie jestem ale zauważyłam Aguś, że zmieniłaś nazwę bloga, tzn uzupełniłaś i bardzo fajnie bo ja bardzo lubię ścieżki :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, mam to samo z moją Milką...
    ładnie tu u Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za Twoje słowa!Aga